ZIMNY PRYSZNIC !

ZIMNY PRYSZNIC !

Po bardzo trudnym i wyczerpującym meczu ze Stadionem Śląskim Chorzów i jednym dniu przerwy przyszło nam konfrontować się z kolejnym rywalem z wyższej półki, mianowicie Skrą Częstochowa. W meczu II Ligi Wojewódzkiej gospodarze nie pozostawili nam złudzeń. Dominowali pod każdym względem, będąc w przekroju całego spotkania zespołem wyraźnie lepszym. W pierwszej odsłonie zaledwie raz istotnie zbliżyliśmy się pod bramkę gospodarzy stwarzając jakieś tam niebezpieczeństwo. Iwan przyjął piłkę na "ścianę" i obsłużył prostopadłym podaniem Olafa, który zwlekał z oddaniem strzału, a następnie faulowany w polu karnym nie mógł liczyć na wsparcie arbitra. W drugiej połowie stwarzaliśmy zagrożenie częściej, ale głównie po stałych fragmentach. Na uwagę zasługuje bardzo ładne uderzenie Matiego Gołdy z okolic 30 metra obronione przez golkipera gospodarzy. Bramkarz Skry drugi raz miał okazję błysnąć gdy po strzale głową Bartka Iwańskiego intuicyjnie zapobiegł utracie gola. Dopiero za trzecim razem nie miał szans gdy po dośrodkowaniu Krzycha, Strzelec przytomnie skierował piłkę do bramki. Były jeszcze strzały z dystansu, które jednak nie przysporzyły Częstochowianom większych problemów. Co z tego, że w drugich 35 minutach oddawaliśmy pierwsze strzały w stronę bramki przeciwników, skoro zupełnie odsłonięci pozwalaliśmy rywalom na jeszcze więcej. Praktycznie każda akcja ofensywna gospodarzy nosiła za sobą znamiona straty gola przez nasz zespół. Czy mieliśmy szansę po raz kolejny - "oszukać przeznaczenie" ? Tym razem nie ! Po pierwsze ze Stadionem Śląskim przez większość spotkania posiadaliśmy inicjatywę, z zespołem Skry mieliśmy problem z przekroczeniem połowy boiska. Jedynym gwarantem takiego stanu rzeczy były długie piłki, które z rzadka przynosiły zamierzony efekt. Po drugie w czwartek arbiter nie popełniał tak kuriozalnych błędów jak w dniu dzisiejszym. Po trzecie fizycznie nie byliśmy w stanie nadrobić braków technicznych względem rywala, gdyż gospodarze przedwczoraj rywalizowali delikatnie mówiąc z nieco innym przeciwnikiem niż my (UKS Myszków 8 : 0). Po czwarte, Skra miała w swoich szeregach świetnie dysponowanego skrzydłowego Miłosza Krupę, który bezlitośnie wykorzystywał nasze mankamenty w defensywie stanowiąc dzisiaj przynajmniej 70% siły rażenia Częstochowian. Po piąte, nadal poza grą pozostają Maciek Krakowiak i Marcin Zawadzki. a dzisiaj, już na początku starcia kontuzji nabawił się Mati Skowron. Czy wszystko to miało wpływ na wyłonienie zwycięzcy w sobotnim meczu ? Nie uproszczajmy faktów. W najlepszym razie rozmiary porażki nie byłyby aż tak dotkliwe i przykuwające uwagę. Kluczowe momenty spotkania ? Kiedy mamy szansę doskoczyć do rywala, sędzia nie dyktuje ewidentnego rzutu karnego dla naszego zespołu. Stały fragment znów okazuje się dla nas bronią obosieczną gdy tuż po nim Skra wyprowadza kontratak i ze stanu 0 : 2 robi się 0 : 3. Po zdobyciu bramki na 1 : 3 i próbie złapania kontaktu, rozjemcy dają kolejny raz znać o sobie nie sygnalizując dwumetrowego spalonego przy czwartym golu dla gospodarzy. Sytuacja ta nie wzbudziłaby tylu kontrowersji gdyby nie fakt, że mieliśmy dzisiaj komfort w postaci sędziów liniowych. Bramka na 4 : 1 odebrała już naszym zawodnikom ochotę do gry, a kierownikowi drużyny prawo do przebywania na ławce rezerwowych. Jego uwagi dotyczące ostatniej decyzji sędziny liniowej oraz utarczki słowne spowodowały przymusowe oddelegowanie na trybuny. Mecz zakończył się wysoką wygraną Skry 6 : 1 (2 : 0). Honorowe trafienie dla naszego zespołu zaliczył Mateusz Strzelecki po dośrodkowaniu Krzyśka Niebrzydowskiego. 

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości